…Genezy koncepcji mojej skłonny jestem dopatrywać się w założeniach politycznych W. Ks. Witolda: obydwa państwa utworzyły wówczas związek, który upodobnić można do dwóch ludzi opartych wzajem plecami, a zwróconych twarzami w przeciwległe strony. Wielkie Księstwo Litewskie na wschód, Korona na zachód. W ten sposób każde z tych państw miało zabezpieczone tyły. Nic oczywiście nie stało na przeszkodzie, aby działać miały, zależnie od okoliczności, w jednym kierunku wspólnie. Józef Mackiewicz. Prawda w oczy nie kole, 2002 |
Czas na pomnik Chreptowicza w Wilnie… |
![]() |
Autor: Redakcja pogon.lt |
Sobota, 25 czerwca 2011 |
Referat wprowadzający do dyskusji na spotkaniu wygłosił polski historyk dr Krzysztof Tracki. Natomiast wysunięty przez dr. Krzysztofa Trackiego pomysł odsłonięcia w Wilnie tablicy czy pomnika, upamiętniających Joachima Litawora Chreptowicza, uważamy za godny upowszechnienia i wszechstronnego poparcia. Redakcja: Nie jest to Pana pierwsza wizyta w Wilnie. R: Czy brak tej personalnej, rodzinnej więzi nie stanowi również swoistego atutu w spojrzeniu na tradycje Wielkiego Księstwa Litewskiego? R: Tu również dominują niedomówienia i mity? Trudno zaprzeczyć, że na przestrzeni kolejnych stuleci Polska wielokrotnie wspomagała Litwę w obliczu zagrożeń zewnętrznych. Sztandarowym przykładem jest bitwa pod Orszą, gdzie hufce polskie, wespół z litewskimi – i pod dowództwem litewskiego hetmana (prawosławnego Konstantego Ostrogskiego) – doszczętnie rozniosły formacje moskiewskie, które dopiero zdołały zagrabić Wielkiemu Księstwu Smoleńsk. Odtąd wsparcie militarne Polski wielokrotnie wychodziło Litwie na przeciw. Wymieńmy kilka przykładów: wyprawa starodubska, trzy wielkie kampanie Stefana Batorego, wyprawy na Moskwę, w wyniku których m.in. Smoleńsk został nareszcie odbity i utrzymany (1609-1612; 1617, 1632-34). Należy także pozytywnie spojrzeć na nośność polskich rozwiązań ustrojowych. Demokracja szlachecka nie niosła ze sobą wyłącznie ujemnych doświadczeń! Nie oznaczała wyłącznie kryzysu miast (które na Litwie nigdy nie były silne w rozumieniu europejskim) i spadku skuteczności działania systemu ustrojowego Rzeczypospolitej (kryzys polityczny objął przecież tak samo Litwę i Polskę!). Niosła także na obszary Wschodu rzymsko-chrześcijańskie wartości – które mieściły w sobie podmiotowość jednostki względem dążącej do absolutum władzy. Często zapominamy, że wyraz „Rzeczpospolita”, odnoszący się do obu podmiotów – Korony Polskiej i Litwy, oznaczał Res Publacae – Rzecz Wspólną, dobro obojga narodów, będących rzeczywistym źródłem władzy, narodów, które wspólnie od 1573 r. obierały wspólnych monarchów. I stało się to na długo przed wypracowaniem przez oświeceniowych filozofów zasady „suwerenności narodów”… Nie przypadkowo najszczerszym orędownikiem, a później obrońcą unii z Polską była na Litwie drobna i średnia szlachta, widząca szansę awansu politycznego względem wszechwładnych magnatów. Należy pamiętać, że to szlachecki rokosz pod Witebskiem (1562 r.) wymusił na Zygmuncie Auguście zmianę jego dotychczasowej polityki i zwrot ku unii z Polską. Litewska szlachta stanęła również w obronie unii z Koroną w krytycznej, najtrudniejszej fazie potopu szwedzkiego. Konfederacja tyszowiecka (1655 r.) broniąca wspólnoty Wilna z Warszawą była wytworem w pełni litewskim, wytworem patriotycznych żywiołów szlacheckich, dla których wątpliwa moralnie postawa Janusza Radziwiłła, i jego układ ze Szwedami w Kiejdanach, były aktem zwyczajnej zdrady, a nie wyrazem patriotyzmu. R: Jednak Janusz Radziwiłł jest na Litwie symbolem patriotyzmu. Całkiem niedawno doczekał się pomnika w Kiejdanach. Słowa tam umieszczone - „Pro Patria, Rege et Religione” ukazały go jako obrońcę Litwy, patriotę i wyraziciela jej interesów. Czy pogląd ten, pana zdaniem, należy zrewidować? R: Wróćmy jednak do ogólnej oceny bilansu unii litewsko - polskiej. Czy Wielkie Księstwo Litewskie było wyłącznie beneficjentem unii z Polską? R: Jeszcze bardziej sprecyzujmy pytanie - który z partnerów więcej wygrał na Unii patrząc na współczesny wynik powyższych historycznych wydarzeń? Niedawno jeden z litewskich polityków w „Rzeczpospolitej” wysunął racjonalną naszym zdaniem tezę – pytanie – a ile zawdzięcza współczesna Polska tamtej historycznej Litwie, jej przekazanej potężnej energii, jej przejętym przez polonizacje elitom, jej dynastii Jagiellonów. I czy Polska nie powinna być wdzięczna Litwie, że dotychczas się uchowała jako duże państwo kosztem tej przekazanej Polsce litewskiej energii? R: Faktem też jest, że przez cały okres unii polsko-litewskiej obecne były w Polsce dążenia do pozbawienia Litwy jej państwowej odrębności. R: A zatem… R: Kompromis ten jednak stanowił już tylko symboliczne ukoronowanie wielowiekowego związku narodów. W ciągu trzech lat Rzeczpospolita Obojga Narodów przestała istnieć. R: A jaką siłę reprezentowali przeciwnicy takiego związku na Litwie? R: Przejdźmy do wniosków płynących z konferencji w litewskim ministerstwie spraw zagranicznych, gdzie został Pan zaproszony. Jakie nadzieje może rodzić ona na przyszłość? R: W jaki sposób ocieplaniu tych relacji mogą służyć kolejne rocznice powołania pierwszego nowoczesnego ministerstwa spraw zagranicznych Rzeczypospolitej litewsko - polskiej? R: Rzucił Pan hasło odsłonięcia w Wilnie pomnika bądź przynajmniej tablicy z popiersiem Joachima Chreptowicza? Czy sądzi Pan, że pomysł ten się przyjmie? R: Czy ten przekaz ma szansę trafić do współczesnych obywateli Litwy? R: Gdzie taki pomnik mógłby dziś stanąć? R: Pozostańmy zatem optymistami co do dalszego rozwoju sprawy. Bardzo dziękujemy za rozmowę. Na zdjeciach: dr Krzysztof Tracki; prezydium spotkania w MSZ Litwy, dr Krzysztof Tracki trzeci z lewa.
***
Polityk, prawodawca, szef dyplomacji Obojga Narodów - portret polityczny Joachima Litawora Chreptowicza w okresie Sejmu Wielkiego dr Krzysztof Tracki Każde wielkie zjawisko historyczne pozostaje wytworem konkretnych stosunków politycznych. Jakkolwiek często przyjmuje z czasem rangę symbolu dla potomnych, zawsze stanowi wytwór okoliczności, realnych potrzeb i społecznych odczuć, w których przyszło mu zaistnieć. Sejm Czteroletni zajmuje na tym polu niewątpliwie miejsce szczególne. Stanowi nie tylko symbol wołania o odrodzenie Rzeczypospolitej, lecz także wytwór bieżącej sytuacji, wynikającej ze zmiany geopolitycznej. Względna równowaga pomiędzy zaborcami, ukształtowana po pierwszym rozbiorze, jeszcze w połowie lat osiemdziesiątych nosiła wszelkie cechy trwałości. Niewiele zapowiadało rychłe zniesienie protektoratu rosyjskiego nad Rzeczpospolitą. Zmiana układu nastąpiła dość gwałtownie, u schyłku lat osiemdziesiątych (1787 – 1788), wyzwalając w elitach polsko-litewskich entuzjazm i wolę reform. Świadomość, że wojny, w które uwikłała się Rosja nie będą mogły trwać wiecznie, stanowiła cień i główną determinantę całego procesu wielkich reform. Pragnienie, by zdążyć w „tej dogorywającej chwili” zrodziło Konstytucję 3 maja. W tle pozostawały stosunki międzynarodowe, coraz bardziej złowieszcze i skomplikowane – misterna gra dyplomatyczna Prus, które cynicznie wciągnęły Warszawę do sojuszu (by w chwili najbardziej krytycznej porzucić swego sprzymierzeńca), oraz kończąca się wojna Rosji z Turcją, przybliżająca widmo interwencji Katarzyny II na rzecz zniszczenia „polskiej rewolucji”. Pytaniem ciągle nurtującym historyków jest rzeczywista skala szans i możliwości, jakie przed czołowymi politykami ówczesnej Rzeczypospolitej otwarła sytuacja zewnętrzna? W jakim stopniu swymi działaniami wpłynęli oni na los państwa? Czy ostrożność i sceptycyzm części z nich co do szans reform sejmowych dyskwalifikowały ich jako patriotów? Jakie miejsce w tym zestawieniu zajmie Joachim Litawor Chreptowicz? * Dziś, w aurze 220 rocznicy ustanowienia Konstytucji 3 maja, wypadło nam pochylić się nad postacią polityka, który wciąż nie znalazł się w kręgu znanych i uznanych mężów stanu epoki stanisławowskiej. Nie on jest kojarzony z walką o odnowę cywilizacyjną Rzeczypospolitej Obojga Narodów i, tym samym, z wysiłkami na rzecz wyrwania jej z otchłani ostatecznego upadku politycznego. Ostatni kanclerz Wielkiego Księstwa Litewskiego, Joachim Litawor Chreptowicz, pozostaje ciągle dla ogółu współczesnych Litwinów oraz Polaków – spadkobierców dawnej wspólnoty – postacią nierozpoznawalną. Mimo ogromu zasług i przedsięwzięć, z którymi winien być kojarzony. * Faktem jest, że w dobie Sejmu Wielkiego posiadał pozycję z dawna utrwaloną. Pozostawał od ponad dwóch dziesięcioleci typem wpływowego dygnitarza dworskiego, dla którego wyznacznikiem wszelkiego działania była niewzruszona lojalność wobec króla. Jemu całkowicie podporządkował swą karierę, a chwilami nawet życie osobiste. Trwając u boku Stanisława Augusta - od pierwszych chwil jego panowania aż po tragiczną abdykację Grodnie - pozostawał niezmiennie powiernikiem jego tajemnic, współpracownikiem i oddanym przyjacielem. Dla adwersarzy politycznych był przede wszystkim symbolem „sytemu rosyjskiego” – człowiekiem króla do specjalnych zadań w kontaktach z ambasadą rosyjską. W oczach współczesnych mu kół patriotycznych uchodził za rosyjskiego „pieczeniarza”, pozbawionego siły i woli oporu wobec nacisków i „ukazów moskiewskich”. Ten mroczny obraz tylko po części rozpraszały blaski jego dokonań na płaszczyźnie „prywatnej” i publicznej. Autorytet reformatora stosunków rolnych, prawodawcy oraz szczodrego mecenasa artystów i ludzi nauki, nie mógł zasłonić wieloletnich relacji, łączących go z ambasadą Rosji. Z takim balastem przyszło mu wkroczyć w czas zrywu wielkiego czterolecia. I choć w dobie Sejmu Wielkiego pozostał niemal niezmiennie w cieniu swojego monarchy – a aktywnością ustępował również przywódcom stronnictwa patriotycznego - warto pokusić się o zarys roli, jaką wypełniał w owym czteroleciu. W jakim stopniu Joachim Chreptowicz odrzucił z siebie „starego człowieka”, którym musiał z konieczności pozostawać w warunkach zwierzchnictwa rosyjskiego? Jak ocenić jego rolę jako prawodawcy sejmowego? I wreszcie – czy możliwą jest wyważona ocena dokonań podkanclerzego litewskiego, jako ministra spraw zagranicznych konstytucyjnej Rzeczypospolitej (1791 – 1792)? U progu kariery Urodzony w 1729 r. w Jasieńcu koło Nowogródka, wywodził się ze „starożytnej” rodziny litewsko-ruskiej, która swych przodków potrafiła wywieść jeszcze z przełomu XIV i XV wieku. Znamienne, że swoje litewskie pochodzenie Chreptowicz silnie akcentował, dowodząc, że drugie imię „Litawor”, noszone przez męskich przedstawicieli rodu, było pamiątką po nieznanym przodku, który w walkach z Zakonem Krzyżackim wsławił się męstwem, zyskując od wrogów, jako obrońca Litwy, niemieckie miano „Litauer” (lit. Lietuvis; pol. Litwin)1. Także początki jego kariery politycznej wiązały się z Wielkim Księstwem i walką wielkich fakcji magnackich, toczoną przede wszystkim przez rody Radziwiłłów, Massalskich i Sapiehów. Posłując na sejmy aż czterokrotnie do chwili śmierci Augusta III (wszystkie zerwane), zdołał poznać tragiczny smak anarchii oraz niemoc wynikającą z liberum veto. Okres ten poprzedził bezpośrednio wydarzenia 1764 roku. Można więc stwierdzić, że w chwili elekcji i intronizacji Stanisława Poniatowskiego, był już Chreptowicz dobrze osadzony i obeznany w problematyce Wielkiego Księstwa. Wówczas, w dobie sejmu konwokacyjnego, wystąpił jako przedstawiciel wojska litewskiego, wyrażając – jak stwierdzał – „głos powszechny” Litwinów, zalecający dodatnie cechy Poniatowskiego – „miłość powinności, pilność pracy, rozsądek przedsięwzięcia, dzielność i męstwo wykonania(…)2.” Słuszność argumentów, wysuniętych przez Chreptowicza, może zapewne budzić wątpliwości. Nie może jednak zmienić to faktu, że tym niezwykle „politycznym” sposobem zyskał sobie przyszły kanclerz litewski zainteresowanie króla-elekta, otwierając przed sobą szeroką drogę do kariery u boku Stanisława Augusta. Po pierwszym rozbiorze Zbliżenie z monarchą wydatnie wzmocniło jego pozycję polityczną. Już w czasie konfederacji barskiej działał aktywnie na rzecz zahamowania wojny domowej na Litwie. W tym celu zapewnił sobie wgląd w tajne obrady „Gabinetu” królewskiego w Warszawie, debatującego nad pacyfikacją Litwy 3. Przyjął na siebie także zadanie misji dyplomatycznej w Paryżu, mającej skłonić tamtejszego ministra – Etienne Choisela – do porzucenia przez Francję wsparcia dla konfederatów barskich, prowadzącego, w przekonaniu Chreptowicza, do wzmocnienia Prus i Austrii (co wkrótce ziścił akt pierwszego rozbioru). „Potrzebuję ludzi zdatnych do działań legalnych, wymagających u swego steru oględności i roztropności nieustannej.” 6 Od tego czasu Joachim Chreptowicz stanowił de facto najważniejsze ramię dworu królewskiego na Litwie. Poza wszystkimi posunięciami „prywatnymi”, które przyniosły mu wiekopomną sławę (wspomniane ustanowienie biblioteki w Szczorsach; prekursorski w skali całej Litwy proces znoszenia pańszczyzny; budowa pierwszej na Litwie huty żelaza w Wiszniewie, etc.), pozostał głównie „mężem zaufania” Stanisława Augusta w zakresie spraw litewskich. Król, który ufał mu wprost niewymownie („ty mnie kochasz i siostrę moją – pisał do Chreptowicza - z tobą dzielić gorycz serc, zda mi się niejaką słodyczą”), złożył w jego ręce po pierwszym rozbiorze kontrolę nad litewskimi sejmikami. Chreptowicz wywiązywał się z zadań rzetelnie, zapewniając królowi, aż do 1788 r., silne stronnictwo na Litwie: „Oprócz Brześcia, Smoleńska i Lidy – pisał w 1786 r. do króla – wszystkie sejmiki litewskie masz WKMść do swego rozporządzenia(…) znaczniejsza daleko część Litwy, jeżeli nie cała Litwa, będzie powolna woli królewskiej.” 7 O wpływach Chreptowicza świadczyły również listy kandydatów do poselstwa. W jednym z nich odnajdujemy potwierdzenie jego związków Ignacym Massalskim, ówczesnym biskupem wileńskim. Podkanclerzy litewski – według tej opinii - „nigdy nic nie odmawia JW. Biskupowi, takie mają związki między sobą, trzeba tylko zgłaszać się przed sejmikami do JW. Biskupa.” 8 Na Sejmie Czteroletnim Sejm Czteroletni otwarł przed Chreptowiczem zupełnie nowe wyzwania. Przywykły do funkcjonowania w wąskich granicach protektoratu rosyjskiego, jednocześnie szczerze pragnął reform wewnętrznych, prowadzących kraj do odnowy. Podobnie jak całe otoczenie króla, lękał się spodziewanej zemsty Rosji za fakt przeprowadzenia „rewolucji”. Przekonany jednak o potrzebie zmian, zapewniał Karola Radziwiłła „Panie Kochanku” (wojewodę wileńskiego): „(…)teraźniejszy moment jest taki, któren los ojczyzny na zawsze szczęśliwym uczynić potrafi, że ten moment opuszczony równy z wiekami nie nastąpi (sic!), że aukcja wojska konieczną jest potrzebą, bo to jest jedyny sposób postawienia ojczyzny na stopniu poważnym i równającym się innym potencjom(…).” 9 Od chwili rozpoczęcia obrad parlamentu pozostawał nieformalnym przywódcą posłów litewskich, deklarujących lojalność wobec dworu. Zwykł przyjmować ich w swoim domu przy ulicy Długiej w Warszawie (u progu sejmu pisał do króla: „niektórych z Litwy mam mieć na obiedzie u siebie”) 10. Litwini także obsadzali urzędy w jego podkanclerskim ministerium. Od 1773 r. sekretarzem pieczęci mniejszej był Jerzy Białopiotrowicz – „Litewski Arystydes” – gorący zwolennik dworu, gruntownych reform i Konstytucji 3 maja (jego spotykamy w „Pamiątkach” Soplicy jako rozjemcę w burdach sejmikowych, gdzie reprezentował podkanclerzego litewskiego i jego interesy brał w obronę).11 Po nim, od 1790 r., sekretariat ten prowadził brat jego, Wincenty Białopiotrowicz, określany jako „gorliwy Litwin”. Sprawy litewskie pozostawały zatem Chreptowiczowi zdecydowanie najbliższe, a znawstwo prawa i historii Litwy – które powszechnie go wyróżniało – czyniło z ministra niepisane oparcie dla obrońców spraw Wielkiego Księstwa. W nie mniejszym stopniu pozostał również oparciem dla Stanisława Augusta, szczególnie wobec huraganowego ataku przywódców obozu reformatorskiego, dążących do zniesienia zwierzchnictwa rosyjskiego w postaci tzw. „gwarancji”. Przewidując nieuchronność moskiewskiego odwetu, podkanclerzy grzmiał z mównicy sejmowej: „(…)tylko roztropność ratować może Ojczyznę naszą i zabezpieczyć ją na przyszłość, porywczość przedwczesna zgubić ją może.” 12 Gdy 19 stycznia 1789 r. sejm zerwał protektorat rosyjski (znosząc znienawidzoną Radę Nieustającą), Chreptowicz pozostał lojalnie przy królu, mimo że w odwrotny sposób postąpiła znaczna część jego dawnego otoczenia (usuwająca się z życia publicznego). Podkanclerzy litewski wziął jednak udział w szeregu prac sejmowych, wielokrotnie dając decydujący impuls dla finalizacji ważnych reform. Ceniąc jego znawstwo prawa, uwzględniając jego głos i projekty, posłowie przyjęli kilka ważnych ustaw, służących odnowie państwa: „O opłacie do skarbu Rzeczypospolitej od kaduków”(1789), Ustawę o Miastach (1791), „Zaręczenie Wzajemne Obojga Narodów” (1791) oraz „Rozgraniczenie normalne w Wielkim Księstwie Litewskim” (1791). W odniesieniu do tej fazy jego aktywności publicznej, poseł pruski w Warszawie, August Ferdynand Goltz, wymownie zanotował: „Obecnie [Chreptowicz] wydaje się bezstronnym,(…), i stara się aż do przesady nie okazywać swej sympatii wobec Rosji(…).” 13 „(…)w aktualnych okolicznościach osobliwe jest dla mnie(…), gdy nie mam bliskiej sobie, przyjacielskiej i roztropnej rady WPana. Im prędzej więc ujrzę tu [w Warszawie – KT] WPana znowu, tym bardziej więc za to podziękuję jemu.” 14
Jak zachował się w tej sytuacji wobec planu ustanowienia Konstytucji? Dlaczego król zdecydował się Chreptowicza poinformować o akcji dopiero u schyłku kwietnia, mimo że wciąż obdarzał go zaufaniem, stawiając wkrótce na stanowisku szefa dyplomacji? Swoje działania uzasadniał monarcha w liście do Maurycego Glaire’a: „Moi najdawniejsi, najbliżsi przyjaciele i słudzy zostali o tym powiadomieni na ostatku, po pierwsze dlatego, że na czele przedsięwzięcia widzieli tych, których przez tyle lat uważali za moich nieprzyjaciół najzażartszych i za ludzi najniesprawiedliwszych i najprzewrotniejszych, po drugie dlatego, że sami doznali od nich wielu osobistych przykrości, po trzecie dlatego, że zostawiłem im najmniej czasu, każdemu z osobna do otrząśnięcia z siebie starego człowieka(…).” 15 Wiadomo, że Chreptowicz, mimo całej rezerwy, konsternacji i zgłaszanego niepokoju, zachował lojalność wobec Stanisława Augusta, a w pamiętnym dniu 3 maja 1791 r. pozostawał cały czas u jego boku, uczestnicząc w nadzwyczajnej sesji parlamentu w warszawskim Zamku Królewskim. Jest także rzeczą wielce prawdopodobną, że rezerwa, z jaką odniósł się do Konstytucji, wynikała z pominięcia w jej tekście problemów polsko-litewskich. Realia wytworzone przez Ustawę Rządową postawiły stan relacji polsko-litewskich w obliczu nowych wyzwań. Konstytucja pomijała kwestie związane z zagadnieniami unii, wyzwalając wśród części parlamentarzystów z Litwy obawy i niejasności. Pod znakiem zapytania stanął dualizm Rzeczypospolitej Obojga Narodów, a fakt, że Ustawa Rządowa posługiwała się wyłącznie określeniem „Polska” wyzwolił potrzebę sprecyzowania statusu prawnego Wielkiego Księstwa w stosunku do Korony Polskiej. Z całą pewnością nie był też Chreptowicz optymistą co do bezpieczeństwa zewnętrznego Rzeczypospolitej i od początku wyrażał lęk przed politycznym odwetem Katarzyny II. Obawy podkanclerzego ukazuje po części relacja posła saskiego w Warszawie. Franciszek Essen zwykł cenić sobie „prawość i uczciwość” Chreptowicza, jednocześnie jednak podkreślał, że zdaniem tego dygnitarza, polityka przywódców stronnictwa patriotycznego doprowadziła państwo do kryzysu. W jego opinii, po uchwaleniu Konstytucji stosunki w Rzeczypospolitej „są bardzo pogmatwane i skomplikowane, tak w sprawach wewnętrznych, jak w polityce zagranicznej.” 16 Joachim Chreptowicz pozostał więc daleki od bezkrytycznego entuzjazmu wobec Konstytucji, chociaż zarazem dostrzegał jej walory: „może to być, że nie we wszystkich częściach [Konstytucja jest] najdoskonalsza, lepsza jednak niżeli żadna(…)” – głoszono w jego najbliższym otoczeniu. 17
Nie dziwi zatem, że powierzony mu przez monarchę urząd ministra spraw zagranicznych przyjmował bez najmniejszego przekonania, zamierzając poddać się w pełni woli króla (tak jak to zwykł czynić od lat). Stanisław August ogłosił jego nominację na forum sejmu 17 maja. 8 czerwca nominację tę sformalizowała przysięga, w której znalazły się także te słowa: „pensji zagranicznej nie biorę i brać nie będę”. 18 Zasadniczą wytyczną postępowania Chreptowicza, jako szefa dyplomacji Rzeczypospolitej, była nadzieja na skłonienie Rosji do akceptacji Konstytucji 3 maja. Czynił to wszakże bez inicjatywy i pełnej wiary w ostateczny sukces. Zaznaczał nawet, że położenie międzynarodowe uległo takim komplikacjom, że „on teraz nie ma pojęcia, jak wybrnąć z tej tak trudnej sytuacji.” 19 Mimo to pozostał Chreptowicz jednym z najpracowitszych ministrów w rządzie. Na ogólną liczbę 83 posiedzeń Straży Praw (licząc od pierwszej sesji – 17 czerwca) opuścił zaledwie 14, w tym 13 z powodu problemów zdrowotnych. Z raportem o położeniu międzynarodowym Rzeczypospolitej wystąpił w sejmie cztery razy. Jako ministra zajmowały go zresztą także niezliczone sprawy „drobne”. Wśród nich były m.in. interwencje w drażliwych sprawach „wybioru ludzi przez Moskali”, tzn. handlu „żywym towarem” – ludźmi porywanymi z terytorium Rzeczypospolitej i sprzedawanych do wojska rosyjskiego. 20 Sprawy te jednak ze swej natury stanowiły tylko margines zagadnień, z jakimi musiał w tym czasie mierzyć się Chreptowicz jako polityk i szef dyplomacji. Podstawowy cel – skłonienie Katarzyny II do wyrzeczenia się protektoratu nad Polską – początkowo pragnął osiągnąć Chreptowicz za pośrednictwem Berlina. Przejściowo nawet żywił nadzieję na osiągnięcie tego celu. W liście do posła Rzeczypospolitej w Petersburgu, Augustyna Debolego, rozważał możliwość wprowadzenia do pokoju rosyjsko-tureckiego zapisu o oficjalnej rezygnacji Rosji z „dawnej gwarancji” nad Polską. 21 Licząc, że w osiągnięciu tego celu pomocni będą dyplomaci pruscy (a także austriaccy), do grudnia wespół z królem zwlekał z notyfikacją Konstytucji w Petersburgu. Naczelną dewizą Joachima Chreptowicza stało się nie zadrażnianie stosunków z Rosją. Tak długo „aż się rzeczy wyklarują z Moskwą” 22, zabiegał o wsparcie sąsiadów. Jeszcze na początku 1792 r. utwierdzał w tej nadziei Stanisława Augusta: „Nie jest to Najjaśniejszy Panie najgorzej – pisał – możemy być z którejkolwiek strony szukani, bylebyśmy umieli zanieść nasze determinacje, i wszędzie na czas brać rezolucje.” 23 Umiarkowany optymizm Joachima Chreptowicza powoli kruszyły jednak doniesienia z zagranicy. Informacje o dokonującej się „zdradzie pruskiej” oraz przeciągające się negocjacje z Saksonią, już w marcu 1792 r. pozbawiły wszelkich złudzeń szefa polsko-litewskiej dyplomacji. Doniesienia z Berlina przekonały go nadto o istnieniu tajnego układu, zawartego między Prusami i Rosją „względem interesów polskich”. 24 Odtąd wbrew sobie i bez resztek wiary kontynuował linię obozu reform. „Kto będzie odpowiadał za to co się dziś stało i za obecny przelew krwi?” 25 Niestety, niezależnie od swoich racji, w czasie wojny w obronie Konstytucji, nie wykazał Chreptowicz tej siły charakteru, którą należałoby po nim oczekiwać. Kuriozalne wypowiedzi, jakie notował w relacjach z przedstawicielami obcych państw (w tym głównie wobec posła rosyjskiego Jakowa Bułhakowa), nie licowały z funkcją i godnością ministra spraw zagranicznych Rzeczypospolitej. Krytyka przywódców stronnictwa patriotycznego oraz deklarowana niewiara w zwycięstwo (nawet o ile uzasadniona realnym stosunkiem sił) – wszystko to nie powinno mieć miejsca na wysokim szczeblu dyplomatycznym. Fakty te jednak powtórzyły się kilkukrotnie w okresie wojny 1792 r. 26 Dzień akcesu Stanisława Augusta do konfederacji targowickiej – 23 lipca 1792 r. – stanowił nie tylko kres porządku konstytucyjnego i suwerennego ministerstwa spraw zagranicznych Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Był zarazem rzeczywistym finałem kariery politycznej Chreptowicza. Doradzając królowi kapitulację wobec Rosji („aby nie puszczać rzeczy w odwłokę”), wychodził z przekonania (które żywił od początku wojny), że dalszy opór w najmniejszym stopniu nie odwróci przesądzonej klęski. Do końca pozostawał chłodnym realistą, nie wykazującym woli zbrojnej obrony przed przeważającymi siłami wroga. * W jakim stopniu postawa taka kładzie się cieniem na obrazie dokonań Chreptowicza? Czy jest w stanie przesłonić jego zasługi dla dzieła „odrodzenia w upadku”? Jednocześnie nie można pozbawić podkanclerzego litewskiego woli zachowania osiągnięć Sejmu Czteroletniego. Bardzo obfity wkład ministra w jego dzieło ustawodawcze, sprawił, że żywił nadzieję na ocalenie reform i w pełni dostrzegał ich doniosłość. Z tego powodu ten dawny filar „partii rosyjskiej” w Rzeczypospolitej doczekał się jakże znamiennej opinii ze strony ambasadora rosyjskiego (Jakuba Jana Sieversa): „Udawał on zawsze, jakoby dla Rosji był przychylnym, w czym zawiódł nadzwyczajnie(…).” 27 Dla sprawiedliwości wypada zaznaczyć, że walory intelektualne Chreptowicza dostrzegali także jego przeciwnicy polityczni, do których zaliczał się jeden z przywódców obozu reformatorskiego – Julian Ursyn Niemcewicz. Wspominając w „Pamiętnikach” podkanclerzego litewskiego z ironią zauważał: „Patrząc na wypukłe czoło jego, na niezwykłą obszerność głowy, śmiele rzec mogłeś, iż Chreptowicz podwójną ilość mózgu zwyczajnego ludziom zawierał.” 28 Także król wyrażał opinię, która musi brzmieć dzisiaj znamiennie: „Gdyby lepiej słuchano starego kanclerza Chreptowicza, i gdyby on sam był czynniejszy, poznałoby w nim, sądzę, człowieka, który istotnie zasługuje na nazwę męża stanu.” 29 Odrębne miejsce w działalności ministra zajmuje troska o interesy Wielkiego Księstwa Litewskiego, w tym o jego status prawny w ramach federalnej Rzeczypospolitej. Troska zwieńczona spektakularnym sukcesem w postaci „Zaręczenia wzajemnego Obojga Narodów” (z 20 października 1791 r.). Wypada uznać Joachima Chreptowicza za jednego z głównych sprawców osiągniętego wówczas kompromisu (jakkolwiek pośród parlamentarzystów litewskich panowała w tym względzie jednomyślność). Kompromisu tym większego, że zawartego w przededniu ostatecznego uśmiercenia polsko - litewskiej państwowości, dla której ten wiekopomny akt musiał stać się przede wszystkim swoistym testamentem politycznym oraz wymownym podsumowaniem wielowiekowej egzystencji obojga narodów w ramach wspólnoty państwowej. * Czy możliwa jest zatem wyważona ocena dokonań Joachima Chreptowicza? Czy istotnie należy ją ulokować na zawsze „pomiędzy sławą a potępieniem”? Michał Zaleski, jego oddany przyjaciel, swojego czasu napisał: „Nie w tym czasie żył Chreptowicz, by go szczęście publiczne wsławiło, i on, jak wielu innych, raczej wymówki od winy, niż chwały w potomności czeka.” 30 Wybitne zasługi na polu publicznym nie mogą zatrzeć prawdy o „gabinetowej” działalności „prorosyjskiego” kanclerza i jego sceptycyzmie wobec Konstytucji. Nie może jednak zmienić to faktu, że Joachim Litawor Chreptowicz na zawsze bodaj pozostanie symbolem polsko-litewskiej państwowości, która w okresie Sejmu Wielkiego przeżyła swój przedśmiertny karnawał. Ostatni kanclerz Wielkiego Księstwa Litewskiego był nie tylko członkiem elity, lecz także symbolem chłodnej kalkulacji i politycznego realizmu (który tak często wymaga w wielkiej dyplomacji odrzucenia wewnętrznych emocji). Z tego powodu odnosił się sceptycznie do spektakularnych demonstracji patriotycznych, jakich nie brakowało w czasie sejmu. Pozostał jednak uosobieniem wytrwałej pracy „u podstaw”, służącej jak najszczytniejszemu celowi odrodzenia wspólnej Rzeczypospolitej – uosobieniem polsko-litewskiego fenomenu „odrodzenia w upadku”… Przypisy:
|